czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 5

Tak...? - powiedziałam wolno. Serce bilo mi tak szybko, że myślałam, że wyskoczy mi z piersi. Pot lał się z czoła, choć przed chwilą byłam jeszcze w krainie snów. Czekałam tylko na 1 zdanie, albo pozytywne, albo negatywnie. Powiem szczerze, że bardzo mi zależało, choć byłam przygotowana, na to, że mogę się nie dostać.
- Anne Krol ? - usłyszałam kobiecy głos "No dalej powiedz mi, no powiedz !!!" Krzyczałam w sobie. Popatrzyłam nerwowo na Huberta, który przyniósł mi telefon. Miał oczy większe niż spodki.
- Tak to ja. - powiedziałam drżącym głosem.
- Oczywiście została pani przyjęta ! Jutro o godzinie 12 jest spotkanie. Zapoznacie się, ze wszystkimi regułami i innymi sprawami organizacyjnymi. A teraz gratuluję, i do jutra.
- Do widzenia -powiedziała. Rzuciłam telefon na łóżko. Teraz zobaczyłam, że w pokoju siedziała tez Marcin, który też wyglądał na zniecierpliwionego.
-  Jezu ! Boże ! DOSTAŁAM SIĘ ! HUHU ! ROZUMIECIE TO !!!!????
- TAK ! TAK ! NASZA MAŁA ANIA BĘDZIE GWIAZDĄ !
Już byłam w powietrzu haha
Nie mogę w to uwierzyć dostałam się... nie będę musiała chodzić do zwykłej szkoły.
Po godzinie gratulacji, przytulania itp. Hubert zaczął :
- Ja i Marcin będziemy chodzić na studia i do pracy. Mamy pieniądze, po spadku, ale chcemy mieć też na swoje wydatki - powiedział.
- Ja będę pracować w Milk Shake City - powiedział Marcin. - Tylko 3 razy w tygodniu.  A Hubert w jakimś sklepie Muzycznym. Też 3 razy.
- Będziemy mieć dużo nauki itp. więc jeżeli chcesz to możesz mieć jakieś zwierzę, bo my możemy nie mieć dla ciebie tak dużo czasu, więc możesz wtedy się z nim bawić czy coś, ale to tylko taka propozycja - uśmiechną się.
- Serio ?! Wiecie co pomyślę nad tym, jak coś zdecyduję, to dam ci znać. A na razie pójdę się przejść, pozwiedzam okolicę.
- Ale że sama ?
- No czemu nie ?
Ubrałam krótkie turkusowe spodenki i białą bluzkę na ramiączkach. Zapowiadał się ciepły i przyjemny dzień. Sam fakt, że dostałam się do tej szkoły już jest wystarczającym dowodem na to że tego dnia nie zepsuje mi nic. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
    Wyszłam z bloku. Ujrzałam ławkę. Usiadłam na niej i przejrzałam fb. Kilka powiadomień, zaproszeń do znajomych. Zobaczyłam, że zaprasza mnie niejaki Tom Jefferson. Przyjrzałam się dokładnie zdjęciu. To ten sam chłopak, na którego wpadłam, ale skąd on zna moje dane ? A no tak kiedy pani wyczytywała moje nazwisko musiał je usłyszeć, a później pewnie zapamiętać.
Posiedziałam jeszcze chwilę na aktualnościach, gdy nagle dostałam wiadomość, właśnie od Toma.
"Hej co tam u ciebie" - T
"Wszytko super ! Dostałam się !"
"To cudownie, Ja też" - T
"Gratuluję, :) "
"Ja Ci równieć :>Co robisz?" - T
"Siedzę na ławce przed domem i pisze z tobą :>"
I pisaliśmy, pisaliśmy z dobrą godzinkę, a może dwie.
"Masz ochotę gdzieś ze mną jutro wyjść?" -T
"Jasnę :) Może po tym spotkaniu w szkole gdzieś wyskoczymy?"
"Świetnie, kino ?" - T
"Super, dobra lecę bo miałam pozwiedzać okolice papa do jutra"
"Paa :*" - T
Zeszłam z ławki. Może pomysł ze zwierzęciem nie jest najgłupszy... Kupiłam bym sobie dużego labradora i biegała bym z nim codziennie, może w końcu ciut bym schudła... haha
No nic. Weszłam do supermarketu. Kupiłam kilka bułek na kolację i batoniki. Wróciłam do domu. Okolica bardzo mi się podoba. Jest spokojnie i czysto. Dobrze, że nie mieszkamy tak blisko centrum. Bardzo mi się tu podoba. Weszłam do domu. Była 18.
- Hej - powiedziałam i ściągnęłam buty.
- Siemka i co fajnie tu jest ? - zapytał Hubert
- No, czysto i nie tłoczno. Wiecie co myślałam nad tym zwierzakiem. Chciałbym mieś psa. Labradora. Czekoladowego najlepiej i psa nie suczkę.
- No pogadamy z Marcinem, ja nie mam nic przeciwko. Oczywiście, jeżeli będziesz z nim wychodzić na dwór i karmić i myć...
- Spoko - uśmiechnęłam się.
Porozmawiałam z Marcinkiem. Oczywiście nie obeszło się bez dłuugiego kazania na temat odpowiedzialności itp. itd... Zgodził się.
- Możemy jutro po niego pojechać do schroniska.
- Jutro? A...ten no o której ?
- No jak ci się to spotkanie w szkole skończy.
- A to może lepiej po jutrze bo ja jutro jestem umówiona.
- Umówiona?! - bracia powiedzieli to tak synchronicznie, że chciało mi się śmiać, ale po ich poważnych minach coś mi nie wypadało.
- Przecież ty tu nikogo nie znasz. - Hubert aż wstał z kanapy.
- No ale pamiętacie jak wchodziłam wczoraj do sali ?
- No i wpadłaś na jakiegoś chłopaka.
- No i on dziś do mnie napisał na fb i tego i pisaliśmy ze 2 godziny i wydaje się być miły i zaprosił mnie jutro do kina
- CO?! - znów się synchronizowali.
- Ale...

______________________________________________
Myślicie, że chłopcy pozwolą iść Ani do kina z Tomem ?!
A co sądzicie o Jeffersonie ? Namiesza w życiu Ani czy będzie z nich coś więcej niż przyjaźń ?!
Ogólnie to dziękuję wszystkim z pozytywne i negatywne :>
Nie wiem kiedy następny ...
Oczywiście to nie oznacza, że macie nie robić mi przyjemności i nie dodawać KOMENTARZY ♥

5 komentarzy:

  1. Fajna historia, ciekawy wątek :)
    może wpadniesz?
    http://yourstyle-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe opowiadanie. W najbliższym czasie przejże cały twój blog. Moja opinia jest szczera masz bardzo fajnego bloga no i owszem dobrze piszesz. Zapraszam na mój blog: www.everyone-alone.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnee opowiadanie

    Wpadnij do mnie : D
    www.razem-w-galopie.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam na http://i-need-love-now.blogspot.com/ bardzo zalezy mi na opiniach innych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne!:D

    Wpadnij . Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza! :D
    Będzie mi bardzo miło. ;]

    http://lifestoo-short-to-be-polite.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń